Polaków czeka teoretycznie znacznie łatwiejsze zadanie niż w poprzednim meczu. Czesi mają wiele problemów ze swoją piłką, ich reprezentacja nie porywa piłkarsko, nie mają takich talentów jak chociażby Pavel Nedved, ich wybitny do niedawna bramkarza popełnia seryjnie błędy, a u naszych południowych sąsiadów piłka nożna wyraźnie przegrała rywalizację z ?bardziej fair? hokejem. Co nie znaczy, że we Wrocławiu zabraknie kibiców z Czech, chcących dopingować swoją kadrę, i przeżyć atmosferę wielkiego turnieju, bowiem Czesi nigdy nie mieli tak blisko na turniej takiej rangi.
Ponadto, reprezentacja Czech teoretycznie ma więcej punktów niż Polacy, ale styl, w jakim je zdobyła nie powalał. W meczu z Grecją dwie szybko zdobyte bramki były w dużej mierze zasługą greckiego bramkarza, zaś w meczu z Rosjanami pomimo nienajgorszego początku nie potrafili powstrzymać ofensywnych zapędów graczy Dicka Advocaata, i zostali zmiażdżeni przez Rosjan. W poszukiwaniu szczęścia Czesi postanowili nawiązać do hokejowej ligi NHL, gdzie zawodnicy po rozpoczęciu fazy playoff przestają się golić do momentu odpadnięcia z tej fazy, bądź wygrania Pucharu Stanleya. W związku z tym, na dzisiejszym meczu zobaczymy wszystkich Czechów z zarostem.
Polacy z kolei pokazali w poprzednim meczu, że potrafią się podnieść po niepomyślnym pierwszym spotkaniu, i zagrać taką taktyką, żeby sprawiać Przeciwnikowi jak najwięcej trudności. Dzięki temu Rosjanie nie byli w stanie rozwinąć skrzydeł, a mecz się skończył remisem. Problemem Franciszka Smudy jest to, że po wtorkowym meczu kilku zawodników narzekało na kontuzje, i występ Damiena Perquisa, pewniaka na środku obrony, jest bardzo zagrożony. Jeżeli piłkarz Sochaux nie mógłby zagrać, to mielibyśmy duży problem, bo jego zastępcy (Kamiński czy Wojtkowiak) nie gwarantują gry na wysokim poziomie.
Reprezentacji Polski sprzyjać na pewno będą ściany i kibice. Nie wiadomo jednak, jaką taktykę zastosuje dość popędliwy i uparty trener Smuda. Sebastian Boenisch ewidentnie nie nadaje się do gry w reprezentacji, a do pomocy na mecz, w którym musimy atakować aż się prosi o wystawienie imponującego skutecznością i walecznością Grosickiego. Na razie widać, że Smuda dopuszcza nieco elastyczności, bo zrezygnował z traktowania Szczęsnego jako numera 1 na rzecz pewniejszego Przemka Tytonia.
Polska ma przed sobą niezwykle ważny mecz, i nie da się ukryć, że jesteśmy jego faworytem. Z Czechami ostatnio grało nam się bardzo dobrze, i przy odrobinie zmian w kadrze nasze zwycięstwo jest bardzo prawdopodobne.
W drugim spotkaniu Sborna zmierzy się z reprezentacją Grecji. Tu faworyt do niedawna był tylko jeden, ale zważywszy na beznadziejnie słaby występ Rosjan, którzy w meczu z Polakami obnażyli wszystkie swoje słabości, to nie można odmawiać dobrze grającym w defensywie Grekom szansy. Zwłaszcza, że Grecy mają coś do udowodnienia po dwóch pechowo rozegranych meczach, a nie ma ku temu lepszej sposobności niż wygrana z faworytem i możliwość niespodziewanego wyjścia z grupy. Jednakże Rosjanie pomimo kiepskiego przygotowania fizycznego nadal mają niezłą ofensywę, i faworyta w tym spotkaniu wskazać trudno. Tak naprawdę w Warszawie może paść każdy wynik.
Kurs na Czechy wynosi 3.40, remis jest wyceniany po 3.50, zaś za wygraną Polaków Bwin płaci 2.10.
Kurs na Grecję wynosi 5.00, remis jest wyceniany po 3.90, zaś za wygraną Rosjan Bwin płaci 1.65
Już teraz otwórz konto na Bwin i odbierz swój darmowy bonus!
