

Środa upłynie nam pod znakiem niezwykle ciekawie zapowiadających się konfrontacji w Eurolidze koszykarzy. Bez wątpienia hitem numer 1 tej serii spotkań będzie pojedynek w Bilbao, gdzie Gescrap podejmie Real Madryt. Dla Basków jak i „Królewskich” będzie to trzeci pojedynek obu drużyn biorąc pod uwagę okres 7 ostatnich dni. Dotychczasowy bilans spotkań wynosi 1:1, ale o tym nieco poniżej…
Oprócz spotkania w Bilbao, niezwykle ciekawie zapowiadają się dwie inne konfrontacje. Zacznijmy od pojedynku w Stambule, gdzie Efes podejmie Olympiakos Pireus. Sytuacja w grupie A Top 16 jest bardzo skomplikowana. O awans nie musi martwić się jedynie gigant z Moskwy i główny na chwilę obecną obok Barcelony faworyt do zwycięstwa w rozgrywkach – CSKA Moskwa. Zespół Jonasa Kazlauskasa wygrał wszystkie trzy mecze i mając w perspektywie pojedynek u siebie z Olympiacosem mogą czuć się już uczestnikami Final Eight. Trzy kolejne drużyny mają na swoim koncie zwycięstwo i po dwie porażki. Olympiakos już przed 2 tygodniami rywalizował w Stambule, wtedy bezskutecznie przegrywając po dramatycznych okolicznościach z Galatasaray. Do rozstrzygnięcia losów tej rywalizacji potrzebna była dogrywka. Po tej pechowej porażce Olympiakos się pozbierał i pokonał u siebie 83:65 Efes stawiając się w uprzywilejowanej sytuacji. Wysokie zwycięstwo może mieć duże znaczenie dla dalszych losów rywalizacji iw tej grupie.
Emocji nie zabraknie też w Mediolanie. Choć Armani to największe rozczarowanie tegorocznej Euroligi to w starciu u siebie z Unicsem nie jest bez szans. Kwestia tylko tego jak podejdą do spotkania z Wicemistrzem Rosji gospodarze. Armani nie ma już właściwie żadnych szans na awans z grupy. Rywal z kolei jest w szczytowej formie i nawet porażka w meczu ligowym z Triumphem (71:61) nie powinna wpłynąć negatywnie na ekipę z Tatarstanu. Goście mają w swoim składzie wielu weteranów pokroju Lyday, McKarthyego, Savrasenki czy Veremenki. Jeżeli spojrzymy jednak na skład Włochów to nazwiska robią wrażenie. Problem jednak w tym, że Scariolo nie ma zespołu i chemii w drużynie, co pokazują również mecze ligowe.
Uwaga na Sienę. W grze drużyny z Toskanii widać pewne podobieństwo do poprzedniego sezonu. Jakie? Montepaschi miało słabszy początek rozgrywek, długo szukało optymalnej formy, ale kiedy ta już przyszła drużyna z Toskanii wylądowała na najniższym stopniu podium w Barcelońskim Final Four Euroligi, przy okazji inkasując też Mistrzostwo Włoch. Hegemon Legabasket zasugerował zwyżkę formy już przed dwoma tygodniami w meczu z Realem Madryt. Kiedy bukmacherzy nie dawali najmniejszych szans na zwycięstwo gościom, ci pokazali swoje prawdziwe oblicze i za sprawą Bo Mccalebba, Igora Rakocevicia i Botsy Thorntona wprost odarli z szat „Królewskich”. Podobnie było przed tygodniem w Maladze, gdzie grająca na niesamowitej wręcz skuteczności drużyna ze Sieny rzuciła Hiszpanom 91 pkt, tracąc przy tym ledwie 68 „oczek”.
No i na deser zostawiliśmy sobie spotkanie w Bilbao. Tutaj szanse są 50/50. Rzadko zdarza się by drużyny z kontynentu europejskiego trzy razy mierzyły się ze sobą w przeciągu 7 dni. Taka sytuacja ma miejsce właśnie w starciu Bilbao z Realem Madryt. Wprawdzie „Królewscy” wygrali przed tygodniem 89:73, co stawia ich w niezwykle korzystnej sytuacji, ale zwycięstwo Bilbao może odwrócić losy awansu o 180 stopni. Warto też zauważyć, że w niedzielę Gescrap pokonał Real w meczu ligi hiszpańskiej i to na parkiecie „Królewskich” – 90:93. W tym sezonie to już drugie zwycięstwo drużyny Kostasa Flevarakisa nad zespołem ze stolicy Hiszpanii. Wcześniej Real poległ w Bilbao w meczu ligowym na początku sezonu…
Kurs na Bilbao wynosi 2.40,zaś za wygraną Realu Madryt Bwin płaci 1.50