

Koszykarskie święto w Kownie, mecz o życie dla Galatasaray i Maccabi, a także emocje w Atenach, gdzie Panathinaikos podejmie Fenerbahce Stambuł – tak oto zapowiada się 4 kolejka spotkań Top 16, jeśli chodzi o czwartkowe mecze.
Na początek Kowno i spotkanie Żalgirisu z Barceloną. Przed tygodniem drużyny te rywalizowały w stolicy Katalonii i tam lepsza okazała się Barcelona wygrywając 94:80. Wynik spotkania jest jednak nieco mylący, bo tamten mecz miał do pewnego momentu niezwykle wyrównany przebieg. Barcelona wygrała w głównej mierze dlatego, że w ostatniej kwarcie goście fatalnie pudłowali, natomiast podopieczni Xavierfa Pascuala konsekwentnie realizowali założenia taktyczne. Do składu Barcelony wrócił już Juan Carlos Navarro, co na pewno pozytywnie odbije się na grze tej drużyny.
W Stambule niepokonane jak do tej pory CSKA zmierzy się z Galatasaray. Niesieni dopinigiem kilku tysięcy gardeł Turcy będą chcieli za wszelką cenę pokonać bardziej renomowanego rywala, w którego składzie nie brakuje gwiazd europejskiej koszykówki. CSKA nie po to zatrzymało w składzie Andrija Kirilenkę, by przegrywać z euroligowymi średniakami, bo tego pokroju drużyną jest właśnie zespół znad Bosforu. Oktay Mahmudi liczy z kolei na doświadczenie swoich graczy. Wprawdzie nie wystąpi Tutku Acik, ale pozostali koszykarze są gotowi do meczu z CSKA. Problemem Turków i to chyba największym będzie zatrzymanie graczy wysokich CSKA, Krsticia, Lavrinovicia i kilku innych młodszych koszykarzy. Na szczęście dla Turków do Stambułu nie poleciał Victor Khryapa, który nie zagra do końca lutego.
Maccabi zagra z Cantu i będzie chciało zrehabilitować się za porażkę sprzed tygodnia. Zespół z Izraela jest w trudnej sytuacja, bo Cantu nawet jeśli przegra to ma jeszcze kilkupunktową zaliczkę z pierwszego meczu. Na domiar złego Włosi mają lepszy terminarz, bo w rundzie rewanżowej zagrają jeszcze u siebie z Barceloną, a ta pewna awansu nie musi wcale zabijać się za Maccabi. To nie ostatnia fatalna wiadomość dla kibiców z Tel – Avivu. W składzie tej drużyny zabraknie potężnego centra Sofoklisa Schordtsanitisa, który jest kontuzjowany. Jeśli Cantu wygra w Izraelu na pewno awansuje do Top 16. Mimo wszystko faworytem są gospodarze, którzy będą chcieli odrobić kilkupunktową stratę z pierwszego meczu.
Teoretycznie najłatwiejsza przeprawa czeka Żeljko Obradovicia i jego Panathinaikos. „Koniczynki” podejmą u siebie Fenerbahce i wydaje się, że losy awansu w tej grupie rozstrzygnęły się przed tygodniem. Trudno sobie wyobrazić, by Mistrz Euroligi z poprzedniego sezonu roztrwonił 21 punktową zaliczkę z I meczu. Przypomnijmy, że przed tygodniem Panathinaikos zdemolował w Stambule Fenerbahce 77:56. Handicap -10.5 na gospodarzy prezentuje się więc kusząco…
Kurs na Panathinaikos wynosi 1.10,zaś za wygraną Fenerbahce Bwin płaci 4.50