Tego spodziewali się wszyscy już przed rozpoczęciem całej edycji Ligi Światowej. Rosjanie i Brazylijczycy byli głównymi faworytami do zwycięstwa w Word League, nic, więc dziwnego, że obsadę finałowej batalii przyjęto ze zrozumieniem. Trzeba jednak przyznać, że obie drużyny był po prostu najlepsze w tym sezonie.
Zacznijmy może od ?Carinhos?. Pomimo tego, że zespół przeszedł jak burza przez rundę zasadniczą, przegrywając tylko dwa spotkania z USA, od początku turnieju gra podopiecznych Bruno Rezende pozostawiała wiele do życzenia. Trudno się jednak temu dziwić, gdyż w zespole Brazylii zaszły poważne zmiany kadrowe. Przede wszystkim nie ma ma już kilku staro gwardzistów w kadrze zespołu: Andre Hellera, Andre Nascimento, i znakomitego, acz skonfliktowanego z Rezende rozgrywającego Ricardo Garcii. W ostatnich latach z tymi właśnie zawodnikami w składzie ?Kanarki? regularnie ogrywały ?Sborną?stając się prawdziwym prawdziwym koszmarem Rosjan. W tym roku jest jednak inaczej..
Rosjanie od początku Ligi Światowej grają niesamowitą siatkówkę. Wiadomo było, od zawsze, że głównymi atutami ?Sbornej? jeszcze za czasów ZSRR była potężna zagrywka i doskonały blok. Ostatnie lata należały jednak do tych ?chudych?. Były szkoleniowiec kadry Włoch Bagnoli, kompletnie rozbił i skonfliktował drużynę. Podziały były widoczne, aż nadto. Dopiero, gdy ?stery? przejął doświadczony i charyzmatyczny bułgarski szkoleniowiec Wladimir Alekna ?Sborna? odżyła. Najlepszym tego dowodem było spotkanie z Brazylią w fazie grupowej, gdzie Rosjanie rozjechali Brazylijczyków 3-0, którzy jednak grali w nieco rezerwowym składzie. Wprawdzie jedna Jaskóła wiosny nie czyni, ale to Rosjanie mają dzisiaj przewagę psychiczną przed meczem finałowym.
Kurs na Rosję wynosi 1,90., natomiast za zwycięstwo Brazylii Bwin płaci 1,80..