Odpadnięcie Liverpoolu już w fazie grupowej jest niewątpliwie jedną z największych niespodzianek tej edycji Ligi Mistrzów. „The Reds” chcą teraz godnie pożegnać się z tymi prestiżowymi rozgrywkami i w meczu z Fiorentiną powinni zagrać bardzo zmobilizowani. Prawdopodobnie od pierwszej minuty zagra Steven Gerrard.
– Postaramy pożegnać się z Champions League na jak najwyższym poziomie – zapowiada menedżer gospodarzy, Rafael Benitez.
Sytuacja obu zespołów jest już jasna. Liverpool zagra w Lidze Europejskiej, natomiast Fiorentina w 1/8 finału LM. Oba kluby grają więc teoretycznie o „pietruszkę”, jednak dużo bardziej zmotywowani powinni być gospodarze, którzy mają coś do udowodnienia swoim rywalom (porażka 0:2 we Florencji), a przede wszystkim będą chcieli po raz kolejny nie zawieść, już i tak strasznie rozczarowanych, swoich kibiców.
Szansę gry od pierwszej minuty w barwach „The Reds” otrzyma Alberto Aquilani. Włoch odkąd trafił do Liverpoolu z AS Roma nie miał zbyt wielu okazji zaprezentowania swoich umiejętności fanom z Anfield Road, bo zmagał się z kontuzją kostki. W środę będzie mógł przekonać Rafaela Beniteza, że warto na niego stawiać. Po dłuższej przerwie wraca też Fernando Torres, ale on mecz rozpocznie na ławce rezerwowych. Możemy jednak się spodziewać, że „El Nino” pojawi się na boisku w drugiej połowie jako dżoker. Generalnie hiszpański menedżer „The Reds” będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników z wyjątkiem Ryana Babela oraz podstawowego golkipera Reiny, któremu chce dać odpocząć przed ligowym meczem z Arsenalem. Miejsce reprezentanta Hiszpanii w bramce zajmie Diego Cavalieri.
Liverpool jest niepokonany od sześciu spotkań, ale też niewiele z nich wygrał, bo zaledwie dwa. Warto jednak zauważyć, że od trzech meczów nie stracił gola. Gospodarze mają bardzo dobry bilans z włoskimi zespołami na własnym stadionie, gdzie wygrali pięć z siedmiu spotkań. W ostatnich trzech meczach z przedstawicielami Serie A – Interem, Juventusem i AS Roma, Liverpool zdobył komplet punktów.
Dużo gorszą sytuację kadrową od gospodarzy ma trener gości Cesare Prandelli. Fiorentina do meczu z Liverpoolem przystąpi bez takich zawodników jak: Alessandro Gamberini, Adrian Mutu, Cristiano Zanetti i Massimo Gobbi. Ponadto niepewny jest też występ Stevana Joveticia (kata Liverpoolu z pierwszego spotkania) oraz Marco Marchionniego. Te osłabienia z pewnością znacznie zmniejszają szanse „Violi” na korzystny wynik na Anfield Road.
Fiorentina nie potrafi ustabilizować formy na równym poziomie i to właśnie jest największy problem włoskiego zespołu. „Viola” w ostatnim meczu z Atalantą (2:0) przerwała fatalną passę trzech ligowych porażek z rzędu.
Czy tym razem chimeryczny klub ze Stadio Artemio Franchi pokaże swoje lepsze oblicze? Ja w to wątpię, bo żądni zwycięstwa gospodarze będą chcieli z honorem pożegnać się z Champions League. Dużo jednak zależy od tego, czy zagra Steven Gerrard. Jeśli kapitan „The Reds” znajdzie się w wyjściowym składzie, to polecam zakład na gospodarzy.