

Co prawda sytuacja obu zespołów w grupie A jest już jasna: Bordeaux awansuje do następnej rundy rozgrywek Ligi Mistrzów z pierwszego miejsca, podczas gdy Izraelczycy zakończą fazę grupową na ostatniej pozycji, to jednak jednej z drużyn powinno we wtorek zależeć na zwycięstwie. Mowa oczywiście o gospodarzach, którzy zapewne będą chcieli godnie pożegnać się z europejskimi pucharami przed własną publicznością i zdobyć w końcu pierwsze bramki i punkty w tegorocznych rozgrywkach.
Maccabi dotychczas przegrało wszystkie 5 spotkań, aczkolwiek warto podkreślić, że tylko na inaugurację zostało całkowicie zdeklasowane przez Bayern (0:3), w pozostałych meczach zostawiając po sobie dobre wrażenie (bo dwa razy po 0:1 z Juventusem, czy 0:1 z Bayernem w Monachium wstydu na pewno nie przynosi). W pierwszym meczu pomiędzy tymi drużynami w Bordeaux, który został rozegrany pod koniec września tego roku, ekipa z Francji wygrała u siebie 1:0, ale warto podkreślić, że reprezentanci Izraela sprawili „Żyrondystom” sporo problemów. Zwycięska bramka dla Bordeaux padła na dziesięć minut przed końcem spotkania, a sam Laurent Blanc przyznał, że Maccabi sprawiło jego drużynie mnóstwo kłopotów, chwaląc jednocześnie świetną organizację gry ekipy z Hajfy i wyszkolenie techniczne jej piłkarzy.
W składzie wtorkowych gospodarzy jest kilku naprawdę solidnych graczy, reprezentantów Izraela, jak choćby Kayal, Keinan, Davidovitch, czy Meshumar, reprezentant RPA Masilela, Gruzin Dwalishwili, czy wypożyczony z Villarrealu Brazylijczyk Tiago Dutra. Mecz z Bordeaux będzie także pożegnalnym występem legendarnego już obrońcy klubu Haraziego, który odchodzi na emeryturę, co na pewno ściągnie na stadion komplet kibiców. Najlepszym prezentem dla niego byłoby zwycięskie pożegnanie z Ligą Mistrzów, tak więc mobilizacji gospodarzom z pewnością nie zabraknie.
To zaś może być główną przyczyną porażki „Żyrondystów”, bo choć wiadomo, że każda wygrana w europejskich pucharach, to dodatkowe pieniądze i choćby z tego względu Bordeaux nie uklęknie w Hajfie, czekając na końcowy gwizdek i powrót do domu, ale jednak skład powołany na ten mecz przez trenera Laurenta Blanca nie pozostawia żadnych złudzeń: Keita, Ramé – Placente, Jurietti, Sané, Glombard – Sertic, Traoré, Lasne, Wendel, Fernando – Bellion, Cavenaghi, Jussi?, Saivet. W domu pozostali więc: Carasso, Ciani (strzelec bramki z pierwszego meczu z Maccabi), Chalmé, Planus, Trémoulinas, Diarra, Gouffran, Gourcuff, Plasil, Chamakh, a więc praktycznie cała podstawowa 11-stka z ostatniego meczu ligowego z PSG! Taka decyzja byłego kapitana reprezentacji „Trójkolorowych” i obecnego coacha Bordeaux nie dziwi, bowiem jego zespół czeka w najbliższy weekend arcyważny mecz z Lyonem i dużą nieodpowiedzialnością byłoby zamęczać swoich czołowych piłkarzy podróżą i meczem w Izraelu, skoro w Lidze Mistrzów „Żyrondyści” mają już zapewnione pierwsze miejsce.
To wszystko sprawia, że moim faworytem wtorkowego spotkania będą jednak gospodarze. Bukmacherzy już mocno obniżają początkowe kursy wystawione na Maccabi, co oczywiście nie dziwi, po pojawieniu się oficjalnej informacji o kadrze Bordeaux, ale wciąż współczynniki na wygraną gospodarzy są bardzo atrakcyjne. Ja osobiście pobieram z dość dużym przekonaniem bezpieczny typ na Maccabi DNB @ 1.8 (Stan James), który może być idealnym dodatkiem do jakiegoś śródtygodniowego dubla, ale dla osób lubiących ryzyko polecam serdecznie kurs na „czystą” wygraną piłkarzy z Hajfy, który oscyluje w granicach @ 2.4-2.5 ? na singla w sam raz!