W Konferencji Wschodniej i Zachodniej rozegrane zostaną dzisiaj kolejne starcia półfinałowe. Wielki faworyt do zwycięstwa na Zachodzie, koszykarze Miami Heat zechcą podwyższyć stan rywalizacji na 2:0 w meczu z Indianą Pacers. Z kolei na Wschodzie dopiero rozpocznie się walka w parze San Antonio Spurs ? Los Angeles Clippers…
Pierwsze starcie Miami z Indianą rozpoczęło się dość niespodziewanie od przewagi Pacers. Podopieczni Franka Vogela wygrali pierwszą kwartę 20:23, zaś do przerwy na świetlnej tablicy hali American Airlines Arena widniał wynik 42:48 dla gości. Zespół z Indianapolis świetnie bronił, ograniczając do minimum poczynania duetu James-Wade. Niewiele do gry zespołu z Florydy wnosili rezerwowi, dzięki czemu jeszcze do końca trzeciej kwarty Pacers udało się utrzymać wynik remisowy. IV kwarta to już jednak popis Lebrona i Dwane, wspieranych od czasu do czasu przez Chrisa Bosha. W sumie tercet wymienionych graczy ?Żarów? zdobył aż 74 z 95 punktów całego zespołu walnie przyczyniając się do pierwszego zwycięstwa. Na słowa uznania w ekipie gości zasługuje kilku graczy, gdyż punkty przez nich zdobywane rozkładały się znacznie bardziej równomiernie. David West i Rob Hibert zdobyli po 17 ?oczek?, z kolei zawiódł zupełnie Danny Granger świetnie wyłączony z gry przez defensorów Heat. Wydaje się, że o porażce Pacers zadecydowała jednak przegrana na deskach (45:38), a także zaskakująco duża jak na tym etapie rozgrywek ilość strat (15). Czy dzisiaj te statystyki się poprawią?
Dla San Antonio i Los Angeles dzisiejsza konfrontacja będzie już czwartą w tym sezonie, ale za to zdecydowanie najważniejszą. Bilans meczy jest korzystny dla Spurs, którzy wygrali 2 z 3 dotychczasowych meczy. Najpierw 29 listopada rozbili Los Angeles Clippers 115:90, by w lutym zwyciężyć w Staples Center po dogrywce 100:103. Ostatnia konfrontacja „Ostróg” z Clipps miała miejsce na początku marca w AT&T Center w San Antonio i zakończyła się zwycięstwem ekipy z „Miasta Aniołów” 108:120. Tyle historii czas skoncentrować się na rzeczywistości, a ta nie rysuje się najlepiej dle zespołu prowadzonego przez Vinny Del Negro. Clippers są po wykańczającym serialu z Memphis zakończonym zwycięstwem 4:3. LAC grają abrdzo wąskim składem, w wyniku czego liderzy drużyny przebywali na parkiecie blisko 30 minut, a Chris Paul prawie 40. Zupełnie inaczej rozkładały się te proporcje gdyby nie absencja Chauncey Billupsa, co gorsze na uraz narzeka też Chris Paul, ale wygląda na to, że do meczu z SAS będzie już gotowy na 100%.
Co słychać w ekipie gospodarzy? Spurs bez jakichkolwiek problemów wyeliminowali Jazz, ale można było się tego spodziewać zważywszy na formę, którą prezentowali pod koniec rundy zasadniczej. Według opinii wielu fachowców są dziś głównym kandydatem do zwycięstwa w całych rozgrywkach, choć pamiętać należy, że Oklahoma czy Miami też wyglądają bardzo solidnie.Gregg Popovich zna swój zespół na wylot, wie jak dobierać jednostki treningowe by weterani i młodsi koszykarze byli w optymalnej formie w odpowiednim momencie, a więc play-off. Spurs to przede wszystkim zespół, kolektyw, drużyna, która na parkiecie znakomicie ze sobą współpracuje. O jej sile decyduje tercet Parker ? Ginobili ? Duncan, ale jej wielkość polega głównie na szerokim składzie. Zauważmy, że aż 4-5 zawodników z ławki rzuca średnio blisko 50 punktów dla Spurs, co jest evenementem na skalę NBA. Z tak dobrze dysponowanym zespołem trudno się gra, bo nie zalicza właściciwe przestojów, a intensywność gry po stronie „Ostóg” niemal przez 48 minut jest wysoka. Czy dziś podmęczeni Clippers nawiążą walkę z rywalem?
