

Lebron na tronie? W nocy z czwartku na piątek czasu polskiego być może poznamy nowego Mistrza NBA. W NBA Finals czas na starcie nr 5 w którym Miami ponownie podejmie u siebie Oklahomę Thunder. Ekipa z Florydy prowadzi w serii do 4 zwycięstw już 3:1. Jesli Heat przegrają mecz nr 5, ponownie będą musiały udać się do stanu Oklahoma na 1 lub 2 spotkania przeciwko Durantowi i spółce. Tak więc Król Lebron powinien dokończyć dzieła zniszczenia!
Starcie nr 4 na Florydzie miało niesamowity przebieg. Już po 1Q Thunder objęli wyraźne czternastopunktowe prowadzenie (19:33). Rewelacyjnie mecz zaczął zwłaszcza Kevin Durant, kóremu tradycyjnie dzielnie wtórował Russell Westbrook. Ostatni z wymienionych graczy dwoił się i troił, aby zrobić wszystko by jego zespół wygrał. W sumie zaliczył 43 punkty przy rewelacyjnej skuteczności rzutów za 2 pkt (20/29). Co ciekawe Westbrook oddał w sumie tyle samo rzutów co reszta drużyny razem wzięta. Durant również prezentował się znakomicie, księgując na swoim koncie 29 pkt. Problem Thunder, który uwidaczniał się z minuty na minutę to postawa zawodników z ławki. Najlepszy z nich James Harden znowu zawiódł dokladając do salda drużyny ledwie 8 „oczek”.
Bohaterem Heat, którzy ostatecznie wygrali 104:98, odrabiając przy tym nawet 17 punktową stratę był… Mario Chalmers. Wprawdzie „Super Mario” nie utrzymał rewelacyjnej skuteczności rzutów z dystansu jaką mógł poszczycić się przed tym meczem, ale jego 25 „oczek” zrobiło wyraźną różnicę, odciążając duet Wade ? James (w sumie zdobyli 21 pkt.). Warto też wspomnieć o dobrej postawie wracającego po kontuzji Chrisa Bosha, który opczócz 13 „oczek” dołożył też 9 zbiórek, w tym 4 niezwykle ważne w ofensywie. Czy tak znakomicie funkcjonujące Miami Heat dokończy dzieła zniszczenia już jutro?