Czy San Antonio zatrzymają „Słońca”? Zespół z Arizony w decydującej części sezonu sugeruje niezwykle wysoką dyspozycję, wygrywając kolejne mecze. Jeszcze przed miesiącem wydawało się, że zespół z Arizony nie ma najmniejszych szans na to by znaleźć się w czołowej ósemce Konferencji Zachodniej. Tymczasem seria zwycięstw podopiecznych Alvina Gentry wysforowała Suns na 10 miejsce, z niewielką stratą do Houston i Utah (oba zespoły legitymują się bilansem 27-23). Bilans Słońć to 25Z i 24P.
Przeanalizujmy formę Suns od 11 marca. Wtedy pokonali oni Memphis i zaczęli marsz w górę tabeli. Potem wprawdzie przydarzyła się bolesna wpadka z Minnesotą Timberwolves (124-127), ale był to wypadek przy pracy, gdyż Gortat i spółka wygrali cztery kolejne mecze. Rywalami Phoenix były Utah, Clippers, Houston i Detroit, a więc poza tą ostatnią drużyną rywale w walce o play off. Potem Gentry i jego żołnierze udali się na Florydę by stoczyć dwie batalie z Miami i Orlando. Obie niestety zakończyli porażkami, choć zwłaszcza w spotkaniu z Heat zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. W meczu z Orlando najsłabszy występ zanotował polski center Marcin Gortat, który został przystopowany przez Dwighta Howarda. Polak na swoim koncie zapisał zaledwie cztery oczka. Po nieudanej eskapadzie na Florydę przyszła równie trudna, tyle że zwycięska podróż do Indianapolis. Po niesamowitym meczu Słońca wygrały 111-113. Dzień później, w niedzielny wieczór polskiego czasu Nash i jego koledzy zdemolowali w Cleveland miejscowych Cavaliers, dzięki czemu ponownie mają dodatni bilans.
W meczu z San Antonio o zwycięstwo łatwo jednak nie będzie. Ostrogi fatalnie spisywały się na wyjazdach na początku sezonu, kiedy to przez długi czas nie mogły wygrać nawet meczu. Od początku roku wygrywaja jednak mecz za meczem, a jeśli zdarzają im się porażki na z reguły na niezwykle trudnym terenie np w Dallas lub Miami. San Antonio to w przeciwieństwie do Słońc drużyna bardziej poukładana, solidniejsza w obronie, ale i potrafiąca grać szybko z kontry, czego nie raz w tym sezonie dowiodła. Goście mają znakomitą, szeroką kadrę, z mocną ławką rezerwowych. Całą czarną robotę robią gracze niscy pokroju Ginobiliego i Parkera, którzy sami rzucają punkty, lub kreują pozycję partnerom, ewentualnie (jak w przypadku Duncana) dogrywają im piłki pod kosz. San Antonio potrafi zagrać znakomicie, ale też przydarzają im się wpadki jak ta niedawna z Portland Trailblazers 137:97! Ostatnie 10 konfrontacji Suns z Spurs to 6 triumfów koszykarzy z Arizony i 4 zwycięstwa San Antonio. Warto jednak zauważyć, że tylko jeden mecz z poprzednich 5 padł łupem Phoenix. Jak będzie tym razem?
Kurs na Phoenix wynosi 2.18, zaś za wygraną San Antonio Bwin płaci 1.70