Już tylko jedna niewiadoma pozostała jeśli chodzi rundę zasadniczą NBA. Kto zajmie 8 miejsce na Zachodzie. Kandydatów jest dwóch: Utah Jazz i Phoenix Suns. Obie zmierzą się ze sobą w nocy z wtorku na środę czasu polskiego i definitywnie rozstrzygną sprawę awansu…
Na ten mecz czekają dwa amerykańskie stany: Utah i Arizona. Kibice zarówno w Salt Lake City jak i Phoenix ostrzą sobie zęby na tą konfrontację od blisko tygodnia. Choć do niedawna wydawało się, że jedni i drudzy nie dościgną Houston Rockets, to fatalna postawa ?Rakiet? dała szansę obu zespołów, którą należy rozpatrywać w kategoriach daru z niebios. Bukmacherzy wskazują w roli zdecydowanych faworytów ekipę ?Jazzmanów?, dużą rolę przywiązując do atutu własnego parkietu. Czy będzie on miał jednak, aż tak wielkie znaczenie? Niekoniecznie, bo Suns w tym sezonie już nie raz udowodnili, że potrafią grać na obcym parkiecie. Na dowód wystarczy podać fakt, że zespół Alvina Gentry wygrywał już w Los Angeles z Clippers i Lakers, a także w Salt Lake City i to wcale nie tak dawno temu bo 5 kwietnia. Jazz mogą zresztą mówić o prawdziwym kompleksie Suns na przestrzeni ostatnich lat. Ostatnie zwycięstwo ich drużyny miało miejsce prawie 2 lata temu, a 5 kolejnych spotkań to triumfy Nasha i spółki.
Warto przyjrzeć się bliżej sytuacji kadrowej obu zespołów. Utah bowiem wystąpi w tym meczu bardzo mocno osłabione. Raja Bell, C.J. Miles i Earl Watson na 100% na parkiecie nie zobaczymy. Pod znakiem zapytania stoi natomiast występ Josha Howarda. W ekipie z Arizony sytuacja kadrowa jest znacznie lepsza, gdyż poza kontuzjowanym Grantem Hillem, właściwie każdy zawodnik jest gotowy do tego by wybiec na parkiet. Zapowiada się niezwykle interesujące spotkanie, zważywszy na to, że stawką meczu jest Play-off. Czy gospodarze przełamią kompleks Suns?
