Kiedyś spotkania Asseco Gdynia z Turowem Zgorzelec były prawdziwymi klasykami Polskiej Ligi Koszykówki. Teraz, gdy nasza liga mocno podupadła, są tylko kolejnymi spotkaniami, które nie budzą już takich emocji. Mimo wszystko jutrzejsze starcie tych zespołów zapowiedzieć należy jako hit, w którym zmierzą się główni pretendenci (nie zapominając o Treflu Sopot) do zdobycia Mistrzostwa Polski… Kto będzie górą w tej parze?
Chyba cała koszykarska Polska chciałaby, by w tym sezonie mistrzostwo kraju powędrowało wszędzie, byle nie do Gdyni. Co roku klub z Trójmiasta zdobywa to trofeum, jednak jego nieudolne poczynania na arenie europejskiej oraz fatalny sposób zarządzania klubem powodują, że tak naprawdę ekipa, której jeszcze kilka lat temu celem był Final Four Euroligi nie tylko stoi w miejscu, ale zaczyna się wręcz cofać w rozwoju. Pomimo faktu, że Mistrzowie Polski mają za plecami możnego sponsora (firma zajmująca się tworzeniem oprogramowania dla Banków, największa w swojej branży w Europie) to pieniądze, które dostaje na działalność klub z Gdyni są wyrzucane w błoto. Sama organizacja klubu i jego zarządzanie jest na fatalnym poziomie. W Gdyni nie wiedzą co to scouting, zamiast wyszukiwać młodych zdolnych koszykarzy z Bałkanów czy Litwy co roku sprowadzą się odpady z NBA, które nie tylko nie podnoszą poziomu drużyny, ale wprowadzają konfliktowo ? nerwową atmosferę. Na szczęście era Asseco Gdynia zmierza do końca. Widać to po topniejącym z roku na rok budżecie klubu. Jeszcze do niedawna kreował się on na poziomie 16 mln zł, dzisiaj w kuluarach mówi się już o nieco ponad 10 mln. Kolejny problem co najmniej dziwny sposób dobierania sztabu szkoleniowego. Najpierw był Kijewski, który z tą drużyną niczego nie osiągnął (poza MP, które nawiasem mówiąc zespół z Sopotu czy teraz Gdyni zdobyłby trenowany nawet przez sprzątaczkę). Po czasach panowania Eu(geniusza) przyszedł czas na jego naturalnego następcę Thomasa Pacesasa, który choć serce miał wielkie to trenerem był przeciętnym. Litwinowi oddać należy jednak fakt, że awansował z klubem do ćwierćfinału Euroligi, gdzie uznał po wyrównanym zresztą boju wyższość dopiero Olympiakosowi Pireus. Teraz jest Adamek… następca oczywiście Pacesasa, jego dotychczasowy asystent. Powierzanie drużyny trenerowi bez wielkiego doświadczenia, na dorobku to nieco niepokojący incydent, a być może najzwyklejsze szukanie cięć kosztów, bo tłuste lata zdają się odchodzić do lamusa…
Inaczej wyglądała sytuacja w Turowie. Budżet drużyny spod niemieckiej granicy nigdy nie był nawet porównywalny do tego czym dysponowano w Trójmieście. Nie oznacza to, że Turów musiał liczyć się z każdą wydaną złotówką. Działacze ze Zgorzelca mieli znacznie lepszą rękę jeśli chodzi o kontraktowanie nowych graczy. Tutaj nie stawiano na wielkie, wypalone nazwiska jak chociażby Trevisa Besta, czy Q. Woodsa (drugi epizod w Asseco). Każdy fan basketu pamięta o znakomitej drużynie z Kelatim czy Loganem wyszukanymi gdzieś w Belgii i peryferiach I ligi koszykówki. Gdzie dziś grają obaj koszykarze? Pierwszy z nich jest gwiazdą Khimek Moskwa, natomiast Logan przed kilkoma dniami awansował z Panathinaikosem Ateny do Final Four Euroligi, eliminując Maccabi Tel Aviv. Drużynę ze Zgorzelca łączy jedna rzecz z Mistrzem Polski. Stoi za nią także możny sponsor ? PGNIG, ale który jakby wahał się by zainwestować w klub większe pieniądze. Gdyby tak się stało pewnie dziś Turów miałby za sobą już epizod w Eurolidze, a nie tułał się gdzieś po fazach grupowych Eurocupu, z wyłączeniem jednego sezonu w którym awansował do Final Eight tych rozgrywek. Jeśli chodzi o sezon 2011/12 będzie to już trzecia konfrontacja tych zespołów. Pierwsza miała miejsce w Pucharze Polski, gdzie dość niespodziewanie Turów rozjechał Asseco 85:70, by nieco ponad miesiąc później (18 marca) zostać zdemolowanym we własnej hali 30 punktami! (63:93). Trudno spodziewać się by Gdynianie powtórzyli tak znakomity występ, ale zwycięstwo w obecnej formie tej drużyny raczej jest niezagrożone.
Kurs na Asseco Gdynia1.15, zaś za wygraną Turowa Bwin płaci 5.00
