Mistrz Polski w sezonie 2021/22 – czy będzie zaskoczenie?
Wystartował nowy sezon Ekstraklasy, który już na początku zapisał się w historii polskiej piłki. Po raz pierwszy od dwudziestu czterech lat w najwyższej klasie rozgrywkowej zagra 18 zespołów. Powiększenie ligi wywołało sporo dyskusji i od razu pojawiło się wielu przeciwników tej reformy, którzy uważają, że taki ruch obniży poziom naszej ligi. W tym artykule skupimy się jednak na czołówce tabeli, a konkretnie na zespołach, które według przewidywań mają się w niej znaleźć. Poniżej omawiamy szansę poszczególnych drużyn na mistrzostwo Polski. Skupimy się na pięciu zespołach, które według bukmacherów mają największe szanse na wygranie naszej ligi w sezonie 2021/22.
Piast Gliwice
W zeszłym sezonie pierwsze zwycięstwo piłkarze z Gliwic odnieśli dopiero w 9. kolejce. Włodarze Piasta nie robili nerwowych ruchów, zaufali trenerowi, który w końcu przywrócił swoją drużynę na zwycięską ścieżkę. Fornalikowy należy się szacunek za wyjście z kryzysu, jednak początek poprzedniego sezonu powinien być przestrogą przed obecnym. Piast do ostatniej kolejki bił się o puchary. Możemy sobie wyobrazić, o co walczyłby, gdyby zanotował 2-3 zwycięstwa więcej na starcie zeszłorocznej kampanii. Nie da się walczyć o mistrzostwo zaliczając tak złą passę na starcie. W tym sezonie w uniknięciu takich sytuacji ma pomóc m.in. Damian Kądzior. Do kompletu ze skrzydłowym przydałby się także klasowy napastnik. Zastąpić Jakuba Świerczoka będzie jednak bardzo trudno.
Pogoń Szczecin
Duża niewiadoma. Mało kto wskazałby w zeszłym roku Pogoń jako kandydata do podium. Nie brakło nawet głosów, że najwyższy czas pożegnać się z Kostą Runjaiciem. Niemiec wykręcił w Szczecinie historyczny wynik. Nietrudno odnieść jednak wrażenie, że strategia wygrywania meczów 1:0 jest ryzykowna i na dłuższą metę może okazać się nieskuteczna. Portowcy nie mają doświadczenia w gonieniu wyniku, a ta sztuka może okazać się niezbędna w walce o najwyższe cele. Niewykluczone więc, że niemiecki trener będzie musiał przemodelować swój model gry. Do tego dochodzi aspekt łączenia gry w lidze i w pucharach. Pomóc w odnoszeniu sukcesów mają m.in. młodzi zawodnicy na czele z Kacprem Kozłowskim.
Raków Częstochowa
Ciężko nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że klub z Częstochowy jest najlepiej zarządzanym w Ekstraklasie. Sumiennie wdrażany styl gry trenera Marka Papszuna i skuteczne dobieranie zawodników na poszczególne pozycje, to klucz do sukcesu Rakowa. Ciągły progres pozwala myśleć o jeszcze lepszej grze, a co za tym idzie, walce o mistrzostwo, skoro w poprzednim sezonie byli drudzy. Z pewnością przydałby się napastnik z prawdziwego zdarzenia, ponieważ na tej jedynej pozycji drużyna Papszuna odczuwała dotychczas braki. Mają już jedno trofeum w tym sezonie – superpuchar wywalczony w spotkaniu z Legią. Pokazali tym meczem, że są w stanie nawiązać walkę z Mistrzami Polski.
Lech Poznań
Posiadając drugi największy budżet w Polsce, obchodzący w tym sezonie stulecie Lech Poznań, jest naturalnym kandydatem do mistrzostwa Polski. W stolicy Wielkopolski trudno jednak o optymizm. Swoimi działaniami (a właściwie ich brakiem) włodarze Kolejorza utrudniają osiągnięcie sukcesu w jubileuszowym sezonie. Lechowi brakuje nadal kilku klasowych zawodników, niezbędnych do zdobycia mistrzostwa. Na ten moment cała nadzieja w kunszcie Macieja Skorży oraz w tym, że główni rywale muszą przynajmniej na początku sezonu łączyć ligę z grą w Europie.
Legia Warszawa
Najbardziej utytułowany klub w Polsce jest głównym kandydatem do wygrania ligi również w tym roku. Legioniści mają zapewnioną już grę w fazie grupowej europejskich pucharów. Będzie to stanowiło nie lada wyzwanie, ponieważ ostatni raz Legia łączyła grę w Ekstraklasie z fazą grupową aż pięć lat temu. Aby gra na wszystkich frontach była udana, potrzebne są jeszcze wzmocnienia. Awans do pucharów wskazuje jednak na to, że pierwszy raz od kilku sezonów klub z Łazienkowskiej uniknie zmiany trenera na jesieni. Jeśli Czesław Michniewicz będzie kontynuował swoją pracę tak dobrze jak dotychczas, ciężko będzie odebrać Legii tytuł mistrzowski. Tradycyjnie możemy użyć powiedzenia, że „mogą przegrać tylko sami ze sobą’.